Home >
Aktualizacja? Nie, dziękuję. Lubię dreszcz emocji i brak bezpieczeństwa.
Ileż to razy można usłyszeć, że “jak tam wolę starego dobrego Windowsa”? Kiedyś niechętnym okiem konserwatywni zwolennicy Windows 98 SE patrzyli na “przesadnie kolorowego” Windowsa XP. Później miłośnicy popularnego “ikspeka” z jeszcze większym dystansem patrzyli na Vistę. Niewiele tak naprawdę różniący się od niej Windows 7 zdołał natomiast zawojować serca milionów użytkowników. Tyle tylko, że system ten pojawił się w 2009 roku. Jeśli nawet przyjmiemy, że oprogramowanie starzeje się dwa razy szybciej niż samochody (a możemy przyjąć, że przelicznik ten i tak jest dość łagodny), to upierając się przy dalszym korzystaniu z Windows 7 przypominamy tego sąsiada, który za nic w świecie nie wymieni swojego starego, 20-letniego diesla na coś bardziej współczesnego. Diesla, dodajmy, do którego wkrótce skończą się części zamienne. Z dniem 14 stycznia 2020 roku Microsoft ostatecznie zakończy bowiem wsparcie dla Windows 7. Co to oznacza w praktyce?
Przede wszystkim nie będziemy mogli liczyć na pomoc techniczną dotyczącą jakichkolwiek problemów związanych z działaniem systemu. Pozostając przy porównaniach motoryzacyjnych: oficjalny serwis producenta zakończy funkcjonowanie i przychodząc do niego z problemem dowiemy się, że “tych starych modeli już nie robimy”.
Poza tym nie będą już wydawane aktualizacje oprogramowania oraz, co ma kluczowe znaczenie dla infrastruktury firmowej (acz domowej także, zwłaszcza przy aktualnym nasyceniu jej nowoczesnymi technologiami) ten sam los czeka aktualizacje zabezpieczeń i poprawki systemu. To właściwie najważniejszy powód, dla którego Windows 7 powinien odejść do lamusa. Co się stanie jeśli jednak zechcemy pozostać przy popularnej “siódemce”?
[...]
Zapraszamy do zapoznania się z całością artykułu Rafała na Linkedin.